ZA |
Administrator |
|
|
Dołączył: 03 Lut 2009 |
Posty: 569 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: ŁÓDŹ(Olechów, Ruda Pabianicka) Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
.
Słów kilka o tajemnicach sąsiednich Łaskowic
(Temat ten był zaproponowany w lutym 2011 r. na forum Stowarzyszenia TRADYTOR: [link widoczny dla zalogowanych] w ramach promocji KSRP i naszych miejsc w necie...)
Cmentarz ewangelicko - augsburski w dawnej osadzie(wsi) Łaskowice.
Łaskowice w latach 80., XX w., zostały włączone do Łodzi i obecnie stanowią najbardziej wysunięty na południowy zachód rejon Łodzi. Od zachodu graniczą z gminą Pabianice, a od południa z miastem Pabianice. Nieopodal przepływa Ner. Wg SIM stanowią część Osiedla Nad Nerem. Okolica ta - to głównie pola uprawne i łąki.
Stary cmentarz ewangelicki w Łaskowicach położony jest przy ul. Chocianowickiej - dokładniej nad Nerem, w okolicy mostu. Czasu powstania cmentarza nie znam. Najstarsze inskrypcje pochodzą z okresu przed I wojną światową.
Zachowało się kilka grobów "oplecionych" betonowym murkiem z tablicami inskrypcyjnymi, kilka ziemnych mogił i pozostałość po studni z cembrowiną do poziomu gruntu.
Z początkiem lat 90. teren oczyszczono z dziko rosnącej zieleni i postawiono kilka ławek. Miejscowa parafia zapowiedziała zaopiekowanie się obiektem ale w związku z brakiem uzgodnień z gminą ewangelicko - augsburską w Łodzi, dalszych prac ratujących cmentarz nie kontynuowano.
Dzisiaj trudno odszukać cmentarz, który ponownie uległ rozrastającym się krzewom i chwastom - przedstawia opłakany stan.
Stan cmentarza z roku 2008
Groby z betonowym obramowaniem
Te inskrypcje już prawie nieczytelne
Na cmentarzu pochowano także niemieckiego żołnierza z II wojny światowej
Powoli chylą się ku upadkowi
Ślady pamięci
Kwiaty na ziemnym grobie. Samosiejki?
Studnia cmentarna, o której istnieje legenda
Ta fotografia jako cytat i pochodzi z [link widoczny dla zalogowanych]
Jest to zbiór fotografii wykonanych w 2008 roku przez Stanisława Baranowskiego z [link widoczny dla zalogowanych] - Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej
***
"Legenda":
Nie wiem czy jest to legenda należąca do tych najciekawszych ale jeżeli już jest to chętnie ją opowiem
Osadnictwo polskie na tych terenach sięga średniowiecza i studnia, choć w innej formie, ma swój początek właśnie w tych zamierzchłych czasach. Tereny Łaskowic i okolic były zawsze bogate w rudę darniową i absolutnie czysta woda była jedynie w tej studni. Dodatkowo okresowe zmiany poziomu Neru i wód gruntowych powodowały wielki szacunek mieszkańców do tej studni(źródła). Studnia "dawała" życie w okresie suszy a w okresie podwyższonych stanów wód gruntowych zachowywała zawsze czystość swojej wody. Szybko utarł się zwyczaj wśród mieszkańców wrzucania do studni darów w postaci monet ze szlachetnych kruszców. Jednocześnie tubylcy pilnowali aby żaden śmiałek nie próbował podnieść z dna "skarbu", ponieważ byli pewni, że monet i innych cennych precjozów przybywało i jest to już poważny majątek. Na wszystkich przyjezdnych patrzyli mało przychylnie z obawy o utratę "zasobów". Obcych traktowali jako potencjalnych poszukiwaczy ich "skarbu". W XIX w. przybywający niemieccy koloniści musieli zapłacić ogromną sumę za ten teren wokół studni ale z zastrzeżeniem, że nigdy nie wydobędą owych "zasobów". Jednak nastał czas rozwoju technologicznego i w studnię należało wpuścić kręgi betonowe aby nadal służyła okolicy. W trakcie modernizacji studni przez cały czas mieszkańcy "dyżurowali" przy pracach aby zapobiec ograbieniu "studni życia". Pewnego rana kolejna zmiana stróżujących natrafiła na trzy ciała nocnych opiekunów studni. Padł domysł, że ktoś w nocy zamordował strażników i ukradł wielowiekowy skarb.
Ciała zamordowanych strażników pochowano w okolicy studni i tak powstał zaczątek cmentarza. Strażnicy pozostali na czatach już na zawsze.
Ale to nie koniec historii. Nigdy nie było pewności czy zrabowano wszystko i potrzeba pilnowania studni dotrwała do końca lat 80., XX w. Oczywiście nikt już nie pilnował na stałe studni ale ostrożność do przybyszów została.
Po II wojnie światowej aż do lat 90. w Łaskowicach odbywały się huczne zabawy - w miejscowej remizie. Każdy Łaskowiczanin był "cięty" na obcego i przepędzano zabawowiczów z innych miejscowości, podejrzewając ich o chęć obrabowania, wtedy już tylko cmentarnej studni.
Jest w okolicy powiedzenie, że każdy tutejszy młodzian(obrońca "skarbu") jest w stanie rzucić - w kierunku uciekającego - broną na niebagatelną odległość. Nawet my(tzn. nasi mężczyźni) - sąsiedzi Łaskowiczan - będąc tam w okolicy, zawsze często oglądamy się za siebie...
(ahalinka, w dn. 11.02.2011.) |
|