Besa |
Moderator |
|
|
Dołączył: 28 Sty 2009 |
Posty: 247 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Ruda Pabianicka (Chachuły) Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Rzeczywiście sporo roboty przy tym jest ale się robi fajnie.
ARCHIWUM POSTÓW Z FORUM „WĘDKARSKIEGO” NA NK
10.04.2008 17:03 Piotr Czech:
Zapraszam tu wszystkich, dla których wędkarstwo jest piękne i ważne. Jest Was - jak wiem - więcej niż myśliwych, także w naszej Rudzie...
16.04.2008 16:58 Zbigniew Simiński:
Kiedy byłem małym chłopcem, najcześciej wedkowalem u Piecha (z Felkiem chodziłem do szkoły) i na Nerze w różnych miejscach. Rzeka wtedy pełna była kiełbi, łowiło się je na haczyk, ale częściej na oczko z końskiego włosia, do czasu, kiedy ludzie sami sobie tej rzeki nie zapaskudzili.
Było to w latach 48/51. Pamiętam, że jako chłopcy, budowaliśmy na Nerze tamę i to było nasze kąpielisko.
Wędkowałem w rożnych miejscach, najczęściej na jeziorach.
Obecnie wędkuję na kujawach na j. Głuszczyńskim, bo tam mam działkę i domek.
Pozdrawiam wszystkich wędkarzy, szczególnie tych z Rudy Pabianickiej.
Podobno na osadniku biorą płocie, takie do łokcia.
15.06.2008 15:06 leszek leonard Anuszczyk:
Zbyszku - tak się składa, że ja także chodziłem w dzieciństwie nad Ner. To było za okupacji hitlerowskiej. Wtedy nazywaliśmy ją "Białą rzeką".
Po wyzwoleniu dowiedziałem się od Taty, że to rzeka Ner. Tam łapałem w ręce cierniki. Nieraz ukułem się do krwi, ale pasja łowów wzrastała. Starsi koledzy łapali na koszyczek, zrobiony z wikliny, lub w worek. W tym czasie nikt nie posiadał wędki. Przynajmniej ja nie widziałem.
Od 8.06.1976r jestem stałym członkiem naszego koła. U nas jest czysta źródlana woda. Mamy 5 dużych stawów w Głuszycy, zalane wyrobisko Kamieniołomów Drogowych, oraz 4 duże stawy 3x większe od stawu Piecha. Około 10km niżej, znajduje się j. zaporowe w Zagórzu Śląskim, gdzie jest wszelka ryba. Płoć jest już po tarle i zaczyna brać. Najlepiej bieże na bułeczkę, lub skórkę grahamka, w godzinach obiadowych.
Ze względu na stan zdrowia, ta pora dnia najbardziej mi odpowiada, bo jest najcieplej. Jestem straszny zmarzluch. Życzę łamania kija.
30.06.2008 18:11 leszek leonard Anuszczyk:
Piotrze - właśnie wróciłem z ryb. Nad wodą byłem o 11-ej. Do 14-ej złapałem 7 linków, ale że były małe poszły z powrotem do wody. Zaczął kropić deszczyk było ciepło. Nęciłem samą bułką. Haczyk 6-stka. Na haczyku ośródek świeżej bułeczki, zaciśnięty lekko na kolanku, przypon 0,12 żyłka główna 0,16. Jest branie karpiowe. Zacinam a on jak zaczął ciągnąć, to myślałem że moje 150m żyłki nie starczy. Troszkę mu przyhamowałem, to znów lekko popuszczałem, a on pięknie walczył. Czułem na kiju, że jest ładna sztuka. Tak walczyłem z nim około 25 minut. Wreszcie udało mi się podciągnąć go do powierzchni i złapał powietrze. To już wiedziałem że jest mój. Miał 48 cm długości, a w grzbiecie 30 cm. Po wyjęciu z wody, oboje czuliśmy się zmęczeni. Martwiłem się jak go doniosę (po bajpasach, wolno mi dźwigać tylko 3,5 kg) do domu, ale zmieniając co chwile rękę doniosłem. Jutro też pójdę, może złapię tego co mi dzisiaj urwał przypon.
01.07.2008 16:16 leszek leonard Anuszczyk:
Dziś też byłem na rybkach. W tym samym miejscu co wczoraj. Na miejscu byłem o 10-tej. Troszkę zanęciłem bułeczką i o 10,20 pierwsze branie karpiowe, ale wciągnął mi w zawady. O 10,30 drugie branie karpiowskie. Pociągnął ładnie, ale mniej był waleczny niż wczoraj. Ten miał dł. 42 cm i szer 26cm. Potem już więcej brań nie było. Jak się zacząłem zbierać to jeszcze jedno było branie, ale płotkowe. Trafił mi się mleczak dł 29 cm. Zadowolony poszedłem do domu na obiad.
29.07.2008 17:50 leszek leonard Anuszczyk:
Widzę że żaden wędkarz nie zabiera głosu. Ach, przepraszam...Zapomniałem, że przecież obsiadły Was wnuki. Rozumiem, z jednej strony uciecha, a z drugiej tęsknota za czymś co minęło i już nie wróci. Chciałoby się powłóczyć z plecakiem i wędkami, gdzieś nad rzekę, czy jezioro, ale to już nie te lata.
Teraz trzeba szanować zdrowie, bo mamy je tylko jedno. Wnuki szybko rosną i będą wdzięcznymi uczniami w zdobywaniu szlifów wędkarskich. Życzę dużo zdrówka oraz taaaakiej ryby.
30.09.2008 19:56 Jan Jusis:
Melduję się. Byłem niedawno na połowach dorsza z kutra. Oczywiście łowiliśmy na wędkę. Wypłynęliśmy z Łeby ze 30 km w morze. W sumie popłynęło 15-tu wędkarzy. Rejs trwał 12 godzin i kosztowała nas ta przyjemność 140 zł od osoby. Warto było - niezapomniane wrażenia. Ja złowiłem 11 dorszy, największy ważył 4,5 kg. Na zdjęciu w galerii są moje dwa pierwsze w życiu, które złowiłem na podobnym rejsie w ubiegłym roku.
01.10.2008 15:29 leszek leonard Anuszczyk:
Witam wędkarza połowów morskich. Osobiście, nie mam doświadczenia w takich połowach, gdyż mieszkam w górach. Łowię w Głuszycy, gdzie mamy zalane, byłe kamieniołomy, oraz pięć stawów, lub jeżdżę do Zagórza Śląskiego na jezioro zaporowe. Najbardziej lubię nasze stawy. Opłacamy 10zł rocznie na zarybianie.
Jesienią przywożą rybę, na miesiąc obowiązuje zakaz połowów. Około Bożego Narodzenia już wolno. Wtedy złapie się kilka karpi, lub amury i do wiosny, jeździmy do Zagórza Śląskiego bo tam jest więcej ryb i cały rok biorą.
Nad morzem byłem w tym roku w Dźwiżynie w pensjonatach Spółdzielni Społem z Opola. Nad morze jedziemy z żoną w celu naładowania organizmu w tak przecież potrzebny jod dla naszego organizmu. W zimę stawy nasze są zamknięte bo ryba w ogóle nie bierze. Nasze stawy są zasilane wodą źródlaną, dlatego są bardzo zimnymi akwenami. Jest to królestwo pstrąga. Wiosną, gdy temperatura wody podniesie się powyżej 5 stopni ryba w stawach zaczyna brać. Tak trwa do końca maja. Jeszcze w czerwcu sporadycznie komuś weźmie i do grudnia spokojnie można jeździć do Zagórza lub dalej. Młodzież z zapałem ugania się w rzekach za pstrągiem, ja natomiast lubię wszelkiego rodzaju nasiadówki.
Uff, ale się rozpisałem. Wiesz już nie te lata i nie to zdrowie, ale na rybki lubię chodzić ale w południe, kiedy jest ciepło. Stałem się straszny zmarzluch od czasu operacji w ubiegłym roku. Serdecznie pozdrawiam.
01.10.2008 15:47 Magdalena Jaszczak-Birkowska (Jaszczak):
Ja będąc 2 lata temu w Norwegii byłam na łowach kutrem - złowiono wtedy dorsze i makrele (ale one były kolorowe). Łowiło się je na taką dziwną zwijana żyłkę z haczykami - masakra. Złowiłam wtedy karmazyna ale to dowiedziałam się dopiero w domu (a po złowieniu się wystraszyliśmy, co to i wywaliliśmy do wody) Polecam tamtejsze dorsze - do tego stopnia się różnią, że od tamtej pory nie kupiłam dorsza surowego ;(
Polecam zaś sumy - mam możność zamawiania ich raz w tygodniu z okolic Łodzi, są pycha. W ten piątek będę testować wędzonego.
Wprawdzie nie piszę o polskich wodach, ale może to być jako ciekawostka i na temat.
02.10.2008 15:19 leszek leonard Anuszczyk:
Ja karmazyny bardzo lubię, ale w lekko słodko-kwaśnej zalewie. Smażone w jajku układamy w głębokim półmisku, obkładamy cebulą, krojoną w talarki, dodajemy ziele angielskie, listek laurowy, pieprz i sól, do smaku. Na koniec całość zalewamy przygotowaną zalewą. Po wystudzeniu, wstawiamy na 4 dni do lodówki.
Życzę smacznego. Po prostu niebo w gębie(jak mówił mój szwagier).
02.10.2008 15:43 Magdalena Jaszczak-Birkowska (Jaszczak):
Ojej ... aż ślinka leci.
Mogę tylko się przyznać, że jak się dowiedziałam, ze to był karmazyn to cierpiałam. Bo swojego czasu zajadałam się mrożonymi ze sklepu i były super
02.10.2008 17:48 leszek leonard Anuszczyk:
Karmazyn to piękna i smaczna ryba. Ja też jej nigdy nie łowię, ale jak jestem w Wałbrzychu to często wstępuje do Centrali Rybnej, właśnie po Karmazyna. Żona też go bardzo lubi. Ja łapię rybki spokojnego żeru. Nie uganiam się za drapieżnikami, ponieważ drapieżniki często zjadają swoje potomstwo. To mi się kojarzy z kanibalizmem i czuję do nich wstręt. Na pewno i inne ryby, choć uznawane są jako ryby spokojnego żeru, to jednak, gdy dorosną do dużych rozmiarów, też nie pogardzą młodszym towarzyszem swego gatunku. Tak już w życiu jest, niestety.
10.10.2008 10:34 Natalia Salamon:
Drodzy Koledzy proszę o pomoc. Czy któryś z Was może odpowiedzieć mi na pytanie;
Dlaczego co drugi rok karpie są bardziej tłuste? Może to i dziwne ale takie pytanie padło na wykładach na mojej turystycznej uczelni. Dziękuje za pomoc.
12.10.2008 16:04 Zbigniew Simiński:
Pojęcia nie mam, popytam znajomych. Pozdrawiam
13.10.2008 12:41 leszek leonard Anuszczyk:
Przypuszczam, że chodzi o to, że karpie przywożone są ze stawów hodowlanych,
gdzie ich za bardzo nie pasą a w stawie wędkarze ich podkarmiają do tego stopnia, że karp schwytany w drugim roku po zarybieniu jest bardziej tłusty, od tego z ubiegłego roku. |
|